Słów kilka o choinkach
Święta za pasem, czas najwyższy poszukać choinki. A że na drzewach nie ma liści, to dobra okazja, by sprawdzić, czy „choinki” rosną także w mieście. Prawidłowa nazwa to rośliny nagonasienne, co oznacza tyle, że nie mają kwiatów i owoców, tylko szyszki. Najpierw malutkie, później większe i zdrewniałe. Są dobrą pomocą w rozpoznawaniu gatunków.
Możemy też mówić: rośliny iglaste, chociaż ich liście to nie zawsze igły – np. często sadzone żywotniki (tuje) mają listki łuskowate. Liście większości nagonasiennych są wieloletnie, zimotrwałe, co sprawia, że niestety źle znoszą warunki miejskie, ponieważ uszkodzenia ich liści powstające na skutek zanieczyszczenia powietrza gromadzą się przez kilka lat. To
dlatego w miastach często sadzone są nie gatunki rodzime (takie, które występują w Polsce w stanie dzikim), ale specjalnie dobrane. Rodzimych gatunków iglastych jest w Polsce niewiele, jeśli mieszkamy na niżu wystarczy umieć rozpoznać sosnę zwyczajną, świerk pospolity, jałowiec pospolity, może jeszcze cis pospolity – ale on rośnie raczej w rezerwatach. Do tego modrzew europejski, ten nietypowy gatunek iglasty, gubiący liście na zimę, i to w zasadzie wszystko. Na południu Polski dojdzie nam jeszcze jodła pospolita, a tylko w górach – kosodrzewina i sosna limba, bardzo rzadka.
W mieście tak łatwo nie jest, mamy po kilka gatunków sadzonych jodeł, świerków i sosen, ale także żywotniki, cyprysiki, jałowce – jest w czym wybierać. Potrzebujemy zatem trochę podstaw:
Świerk kłuje! Ma dość krótkie zaostrzone igły umieszczone dookoła gałązki. Jeszcze bardziej kłuje często sadzony, ozdobny, tzw. świerk srebrny; jego pełna nazwa to: świerk kłujący odmiana srebrna – i wszystko jasne! Świerk to także najbardziej chyba popularna „choinka”. Oprócz wielu zalet – ma ładny pokrój, gęste gałęzie, ładnie pachnie, ma też wadę: szybko
wysycha i zrzuca szpilki (najchętniej na dywan).
Jodła – nie kłuje. Igły jodeł są płaskie (u świerka – czworokątne), na szczycie zaokrąglone albo lekko wycięte. Większość gatunków ma na spodzie liści dwa białe paski. Naszym rodzimym gatunkiem jest jodła pospolita. W mieście spotkamy raczej jodłę koreańską o krótkich nastroszonych igłach, a najczęściej jodłę jednobarwną (kalifornijską): igły ma długie, zakrzywione, sinozielone (barwa podobna do świerka srebrnego). Dla niewprawnego oka odróżnienie jodły od świerka czasem jest problemem. Ale oprócz igieł, różnią je także szyszki. Świerk ma wydłużone zwisające, chętnie zbierane przez dzieci. Szyszki jodły, też wydłużone, stoją jak świeczki na świeczniku, po czym się rozpadają na części. Nie da się ich pozbierać. Jodła jako choinka? Bardzo ładna, bardzo trwała, nie zrzuca igieł – ale droga, a to dlatego, że rośnie o wiele wolniej od świerka. Najbardziej popularną „choinkową” jodłą jest jodła kaukaska.
Sosna zwyczajna – chyba znana, prawda? Pełno jej w lasach dookoła Bydgoszczy i nie tylko. W naturze twarda zawodniczka, potrafi rosnąć na ubogich i suchych piaszczystych glebach, w mieście nie radzi sobie z zanieczyszczeniem powietrza. Toteż w mieście zwykle spotykamy sosnę czarną, z południa Europy. To taka trochę sosna na sterydach – ma dłuższe i sztywniejsze igły, szyszki także większe i błyszczące. No i korę ciemną na całej długości pnia, gdy tymczasem „nasza” sosna w górnej części pnia ma korę o pięknym pomarańczowym kolorze. Sosna jako choinka? Zły pomysł, zbyt luźno rozstawione gałęzie. Sosnowe gałęzie w wazonie jako substytut choinki? Bardzo dobry pomysł! Trwałe, pachnące, tylko bombki trudno się wiesza.
Cis pospolity – w naturze oczywiście chroniony, ale bardzo często sadzony, szczególnie w miastach. Ma ciemnozielone, płaskie i bardzo miękkie igły, które nie kłują, mimo zaostrzonego wierzchołka. Wyróżniają go pojedyncze nasiona w czerwonych osnówkach, które występują zamiast szyszek. Te osnówki to jedyna nietrująca część cisa. Jako choinka? Nie. Cis kojarzy się z zupełnie inną magią, jego gałązki przynosimy raczej na groby.
I jeszcze może słowo o ekologii albo – tak zwanej ekologii. Choinka prawdziwa czy sztuczna?
Jak kto woli. Sztuczna to oczywiście plastik, ale jeśli kupimy dobrej jakości, starczy na wiele lat. Żywa – nie ma problemu, pochodzi z plantacji, nikt nie wycina choinek z lasu (poza złodziejami). W doniczce? Czemu nie, dłużej wytrzyma, szczególnie w przypadku świerka to dobry pomysł. Ale jeśli zastanawiamy się, czy po świętach wsadzić choinkę do ogrodu, lasu
itp., to zaczynamy wkraczać w sferę tak zwanej ekologii. Jeśli chcemy posadzić świerk w ogrodzie, to kupmy go w tym celu na wiosnę. Świerk, który stał kilkanaście dni lub i dłużej w mieszkaniu, raczej „nie ucieszy się”, jeśli zechcemy go „przywrócić naturze”. O ile przeżyje, będzie rósł bardzo słabo. A sadzenie takiego drzewka w lesie powinno być zakazane. Las to
nie miejsce na rachityczne drzewka nie wiadomo skąd. W środkowej części Polski świerk w ogóle nie występuje naturalnie (fakt, że leśnicy go sadzą, ale to już inna historia). A sadzone drzewka powinny pochodzić z nasion zebranych w danym regionie – wtedy są najlepiej przystosowane do miejscowych warunków. Wniosek – po świętach choinkę wyrzucamy. Bez
żalu.